Obserwatorzy

piątek, 28 marca 2014

Zniszczone włosy po remoncie.

Witajcie kochane!
Po dość długiej przerwie wracam :-)
Zaniedbałam bloga, ale mam na to wytłumaczenie... Podjęłam jakiś czas temu pracę, przez co na blogu wpisy pojawiały się rzadziej, bo nie potrafiłam przestawić się na tryb pracy. Po pracy przychodziłam trochę wyczerpana i najczęściej kończyło się to oglądaniem telewizji i spędzaniem czasu z moim TŻ :-)
W między czasie miałam remont pokoju dziennego, który trwał aż miesiąc, więc blogowanie tym bardziej musiało pójść na ostatni plan.
Natomiast teraz poukładałam sobie tak czas, aby znaleźć czas na dalsze prowadzenie bloga.
I dziś chciałabym napisać kolejny raz na temat włosów.
To, co przeszły moje włosy podczas remontu to chyba istne ''piekło''. Pył od gipsu i gładzi, farba i tak dalej, doprowadziły do tego, że moje włosy zniszczyły się niesamowicie.
Wcześniej zaczęłam miewać problemy z wypadaniem włosów, z którym po części się uporałam, po to, aby przez remont zacząć mieć problemy z okropnie suchymi i łamliwymi włosami. W ten sposób pewnego dnia, będąc w łazience, bardzo się przeraziłam... Moje włosy potrafiły łamać się ''jak zapałki''. Wierzcie mi, to było okropne uczucie, włosy suche, zniszczone, nieprzyjemne w dotyku, w dodatku bardzo łamliwe. Kupiłam maskę wzmacniającą włosy oraz szampon nadający połysk. Połysk był, ale włosy nadal się łamały, wypadały, a każda ingerencja szczotki kończyła się bólem.
W końcu postanowiłam stworzyć swój własny plan kuracji.
Aby włosom nadać połysku oraz maksymalnie nawilżyć zastosowałam po prostu kremowanie włosów, o którym pisałam wcześniej na moim blogu KLIK.

Następnego dnia włosy ponownie umyłam i nałożyłam na nie maskę 1 minutową Gliss Kur tyle, że nie trzymałam jej na włosach minuty, a godzinę :).

Włosy zaczęły się jako tako rozczesywać. Kolejnym krokiem, jaki podjęłam kolejnego dnia to zrobienie swojej własnej mieszanki.
Do miseczki wlałam oliwę z oliwek, dodałam żółtko oraz trochę odżywki ułatwiającej rozczesywanie. Mieszankę nałożyłam na włosy na około 3 godziny, po czym spłukałam dużą ilością wody.

Włosy odżyły, ale na pewno nie tak, jak było wcześniej. Rozczesują się już w miarę dobrze, trochę odżyły, ale mam wrażenie, że efekt nabłyszczenia jest trochę taki jednorazowy albo raczej jednodniowy.
Mam nadzieję, że kontynując te metody włosy wrócą do takiego stanu, jak przed remontem ;-)