Obserwatorzy

piątek, 27 września 2013

Jak zrobić musujące kule do kąpieli.

Witajcie!
Wreszcie coś innego niż recenzja, czy makijaż, którego ostatnimi czasy zaczęłam się uczyć, właśnie przez blogosferę i podglądanie innych blogerek :)
Dziś przychodzę z nieco dłuższą notką i jest ona kontynuacją mojej serii domowego SPA.
Jak zrobić kolorowe i musujące kule lub pastylki do kąpieli... Jest już kilka wpisów na ten temat w blogosferze, więc i ja postanowiłam podzielić się z Wami moim eksperymentem w tym temacie.
Kule lub pastylki do kąpieli możemy sobie kupić, ale wydaje mi się, że większą frajdę sprawia zrobienie ich samemu. Jest to również świetny pomysł na prezent.
W związku z tym, że przesyłka od e-naturalne.pl dotarła do mnie w szokująco szybkim tempie postanowiłam pobawić się w DIY.


gdzie kupić barwniki


Przede wszystkim podstawowymi składnikami, jakie są nam potrzebne do zrobienia takiej kuli, czy pastylki będą:

-soda oczyszczona
-kwasek cytrynowy
-barwnik kosmetyczny (doda koloru)
-ulubiony olejek eteryczny (doda zapachu naszej kuli lub pastylce)
-dowolny balsam lub masło do ciała
 -zdezynfekowana miseczka oraz łyżeczka










Większość z tych produktów mamy zazwyczaj w domu. Barwniki oraz olejki możemy zakupić za niewielkie pieniądze na
 www.e-naturalne.pl  Warto raz zainwestować kilka złotych i mieć już własne półprodukty, które przydadzą się nie tylko przy robieniu kul do kąpieli.
 












Przepis na jedną średniej wielkości kulę:

Do miseczki wsypujemy 4 pełne łyżeczki sody + 2 łyżeczki kwasku cytrynowego. Dodajemy odrobinę sypkiego barwnika (ja dodawałam go dosłownie końcówką zapałki). Suche składniki dokładnie mieszamy.
Następnie dodajemy niewielką ilość balsamu lub masła do ciała (ok. pół łyżeczki) oraz 2 krople ulubionego olejku eterycznego. Wszystko energicznie mieszamy, tak aby powstała konsystencja mokrego piasku.



Kiedy uzyskamy już taką konsytencję można przystąpić do formowania kul lub pastylek. Przyznaję szczerze, że robiłam je wczoraj bardzo późnym wieczorem i robiłam je nie na prezent, a dla siebie to nie przywiązywałam wielkiej wagi do ich wyglądu. Warto jednak pomęczyć się troszkę dłużej lub poświęcić np formę na babeczki lub ciastka, wtedy taka kula o wiele ładniej się prezentuje.
Ja zrobiłam sobie czerwoną wielką pastylkę oraz błękitną kulę :)
Kule zostawiłam na całą noc, aby wyschły i stwardniały.

jak zrobić musujące kule do kąpieli

pastylka musująca do kąpieli



UWAGA!
Kule musują tylko w bardzo ciepłej wodzie.

czwartek, 26 września 2013

Makijażowy konkurs

Dziś wykonałam mój pierwszy w życiu makijaż konkursowy o tematyce jesiennej :) Szanse na wygrane są marne, bo wiele prac jest naprawdę profesjonalnych :)
Myślę jednak, że jest to spory krok do przodu w temacie mojego malowania, motywujący do działania.



 Za chwilę zabieram się za zrobienie kilku kul musujących do kąpieli. Do jutra wyschną i będą gotowe. Zawsze jest szybki prysznic lub szybka kąpiel, a kiedy czas na porządny relaks? Warto raz na jakiś czas odprężyć się przy ulubionym drinku lub koktajlu, z zapachową świeczką lub kadzidełkiem, w kolorowej, pachnącej i musującej wodzie w wannie. Już wkrótce przepis na kolorwe, musujące kule do kąpieli.

wtorek, 24 września 2013

Makijaż Sleek I-Divine Glory

Kilka postów niżej pisałam swoje wrażenia odnośnie palety Sleek I-Divine Glory :)
Dziś chciałabym pokazać moje pierwsze makijaże tą paletą. Zaznaczam od razu, że jestem początkująca ''w te klocki'', więc proszę o ewentualne porady, krytyka oczywiście jest również mile widziana, aczkolwiek proszę o wyrozumiałość :) Z każdym kolejnym dniem jest coraz lepiej i doskonalej, a to chyba jest najważniejsze.


Hammersmith and City i perłowa czerń :)



Ten make-up wykonałam na koleżance. Był to makijaż w stylu reagge. Niestety jakość zdjęcia nie jest najlepsza.






                            Kolejny wykonałam pod swój szaro-niebieski ubiór.

 


Imprezowy szaro-różowy (tutaj dodałam jeszcze różowego cienia z palety 'no name' )




Brązik też jest w modzie, więc i make-up w tym kolorze :)



Zauważalny, ale dosyć stonowany :)




Jak widać naprawdę stawiam pierwsze kroki, ale najważniejsze, że chcę się doskonalić w tym, co robię i wierzę, że nadejdzie kiedyś taki dzień, kiedy ze pełną satysfakcją będę mogła powiedzieć, że makijaż jest perfekcyjny.
W końcu trening czyni mistrza ;-)

Domowe SPA cz. 2 Maseczki. Jak zrobić domową maseczkę.

Hej kochane!
Z dnia na dzień widzę, że powoli jest nas coraz więcej, z czego się ogromnie cieszę. 
Czasami dobrze zrobić sobie własne SPA, domowymi sposobami. Nie tylko jest to o wiele tańsze, ale również tak naprawdę wiemy z czym nasza skóra ma styczność. Jestem zwolenniczką domowych metod pielęgnacyjnych, ale nie pogardzę też pięknie pachnącym peelingiem z drogerii, czy też maseczką.
Dziś przyszedł czas na wszelkiego rodzaju maseczki. A więc zaczynajmy ;)
UWAGA. Przed nałożeniem maseczki najlepiej zrobić najpierw próbę uczuleniową.

 MASECZKI NA TWARZ

 Twaróg + marchew + żółtko = nawilżenie, zdrowy koloryt cery i odżywienie
2 łyżki tartej marchewki, żółtko oraz 2 łyżki twarogu dobrze ze sobą wymieszać. Nałożyć na twarz i szyję. Zmyć po około 10-15 minutach.

Wygładzająca maseczka z płatków owsianych
Do maseczki potrzebujemy dużą łyżkę zmielonych płatków owsianych, 2 łyżeczki rozgrzanego miodu i żółtko. Wszystko razem dobrze mieszamy. Nakładamy na twarz i szyję, można też na delkolt. Po 15 minutach zmywamy.

Nawilżająco-wygładzająco-kojąca maseczka z bananami.
Jednego banana rozgniatamy lub rozdrabniamy w blenderze, dodajemy 1 łyżeczkę oliwy z oliwek oraz niecałą łyżeczkę soku z cytryny. Wszystko razem delikatnie mieszamy. Nakładamy na twarzy, zmywamy po 10-15 minutach. Maseczka ładnie pachnie, dobrze nawliża, wygładza i koi podrażnienia.

Odświeżająca maseczka
3-4 łyżki twarogu mieszamy z posiekaną świeżą natką pietruszki. Nakładamy na twarz, zmywamy po 5-7 minutach. Maseczka dobrze odżywia cerę.

Żółtko+oliwa z oliwek+cytryna = regeneracja, nawilżenie, elastyczność
Roztrzepane żółtko mieszamy z 2 łyżeczkami oliwy z oliwek i łyżeczką soku z cytryny. Otrzymaną miksturą myjemy delikatnie twarz, zostawiamy na 5 minut po czym zmywamy letnią wodą.

Miód+jabłko = nawilżenie i wygładzenie.
Jedno umyte i starte (ZE SKÓRKĄ) jabłko mieszamy z łyżką miodu. Maseczka dobrze wygładza i działa nawilżająco

Maseczka białkowa tylko do cery tłustej- wygładzająca.
Białko z jaja ubić na sztywną pianę. Nałożyć CIENKĄ warstwę tylko na twarz.. Maseczkę zmywamy po 10 minutach dosyć ciepłą wodą.

Maseczka ziemniaczana do cery suchej- wygładzająca.1 średniego ziemniaka zetrzeć na tarce. Dobrze wymieszać, bo ziemniak puszcza wodę. Nałożyć na twarz. Zmyć po 5 minutach letnią wodą.

Maseczka z siemienia lnianego do cery wrażliwej- wygładzająca.
3 łyżki siemienia lnianego zalać 5-6 łyżkami gorącej wody. Poczekać aż ostygnie i gdy woda stanie się oleista, wymieszać z siemieniem lnianym. Delikatnie przemywać twarz, zostawić na 5 minut, a następnie zmyć letnią wodą.

Maseczka z kiwi do cery tłustej i mieszanej.

Pół owoca kiwi, 6 łyżek jogurtu naturalnego, 1 łyżeczkę soku z cytryny. Obrane kiwi rozdrobnić (np blenderem). Miąsz wymieszać z jogurtem naturalnym i sokiem z cytryny. Całość nałożyć na twarz. Zmyć letnią wodą po 15 minutach.

Maseczka ogórkowo-cytrynowa na przebarwienia skóry.
Średniej wielkości ogórka myć i odkroić dwa cienkie plastry. Resztę zetrzeć na tarce o niegrubych oczkach. Dodać łyżeczkę soku z cytryny oraz 1 łyżkę tłustego twarogu dla cery suchej, lub 1 łyżkę jogurtu naturalnego dla pozostałych typów cery.  Wszystkie składniki dobrze wymieszać. Maseczkę nałożyć na twarz, szyję i delkolt, a plasteki ogórka na oczy. Zmyć po 15-20 minutach letnią wodą.
 Tak naprawdę maseczki spokojnie możemy wymyślać same, wystarczy odrobina wiedzy o doborze odpowiednich składników do naszej cery...A o tym w następnej części mojej serii Domowego SPA.

A Wy macie jakieś propozycje domowych maseczek? 

Ten i inne wpisy znajdziecie tez na moim photoblogu www.agatam2908.fbl.pl

niedziela, 22 września 2013

Domowe SPA część 1

Hej kochane, a może i kochani?!
Gładka, oczyszczona i odżywiona skóra to według mnie potrzeba każdej kobiety, a nawet nie tylko kobiety. Możemy kupić sobie gotowy peeling w drogerii lub udać się do salonu kosmetycznego na dosyć drogi zabieg albo... przygotować sobie peeling samemu. Oprócz tego, że jest to najtańszy sposób, to dodatkowo sprawienie sobie we własnej łazience domowego SPA sprawia nie małą przyjemność. Dodatkowo sporządzone samodzielnie peelingi nie mają sztucznych barwników i zapachów ani konserwantów.
Poniżej podaję przepisy na peelingi, które robię sobie sama w domu.
Zaczynam, więc moją serię

DOMOWE SPA


Część 1

PEELINGI

Peeling kawowy

Wersja nr 1
Peeling kawowy- ujędrniający
Składniki:
-4 łyżeczki kawy
-2 łyżeczki soli
-2-3 łyżki śmietany
+opcjonalnie np. cynamon lub jakieś zapachowe olejki

Sól ma działanie oczyszczające i dotleniające, zawiera dużo mikroelementów, które wpływają na poprawienie kolorytu skóry. Proponuję dodawać stopniowo śmietanę, aby otrzymać odpowiednią konsystencję. Wszystkie składniki mieszamy ze sobą tak, aby otrzymać ładną i gęstą konsystencję :)
Peelingu nie powinny używać osoby, które mają problemy z uszkodzonym naskórkiem, osoby ze słabymi naczynkami krwionośnymi.
Peeling bardzo dobrze radzi sobie ze złuszczaniem naskórka.

Wersja numer 2
Po prostu peeling kawowy
Składniki:
-3-4 łyżeczki kawy
-2 łyżeczki soli
-ulubiony żel pod prysznic/ żel do twarzy

Sposób przygotowania taki jak wyżej, czyli wszystkie składniki mieszamy razem, a żel pod prysznic dodajemy stopniowo, do uzyskania gęstej konsystencji.

Wersja nr 3 (skóra miękka i dobrze nawilżona)
-4-5 łyżeczek kawy
-1 łyżeczka cynamonu
-oliwka dla dzieci lub oliwa z oliwek

Cała filozofia polega na odpowiednim wymieszaniu składników. Oliwkę dla dzieci lub oliwę z oliwek dodajemy stopniowo do uzyskania gęstej konsystencji. Wcieramy w ciało (ja dodatkowo zostawiam na 5-10 minut). Następnie spłukać.

Peelingi kawowe ogólnie mają właściwości ujędrniające ;-)


Peeling cukrowy

Wersja nr 1 do ciała
Składniki:
-około 10 łyżeczek cukru
-oliwka dla dzieci lub oliwa z oliwek
-opcjonalnie olejek zapachowy (ulubiony zapach), można też dodać np. cynamon

Cukier mieszamy z oliwką dla dzieci lub oliwą z oliwek (ja używam oliwy z oliwek). Dodajemy kilka kropel ulubionego olejku zapachowego lub 1-2 łyżeczki cynamonu i znowu mieszamy :)
Można przygotować więcej peelingu, przełożyć go do zamykanego słoiczka i mieć go na dłużej, jeśli nie chce nam się robić peelingu za każdym razem.

Wersja nr 2 do ust
Składniki:
-3 łyżeczki cukru
-miód
 Miód z cukrem mieszamy do uzyskania gęstej konsystencji, delikatnie masujemy usta.

Wersja nr 3 do twarzy
Składniki:
-5-6 łyżeczek cukru
-żel do twarzy/ ulubiony żel pod prysznic

Żel do twarzy lub żel pod prysznic dodajemy stopniowo w bardzo małych ilościach do uzyskania gęstej konsystencji.

Domowe peelingi cukrowe są jak dla mnie przecudowne. Skóra po nich jest niesamowicie gładka, jednak mają kilka wad:
-nie nadają się do skóry z delikatnymi naczynkami
-nie nadają się do bardzo wrażliwej skóry, bo najzwyczajniej w świecie mogą ją podrażnić
-ciężko się spłukują, ale efekt po nich jest niesamowity, więc warto od czasu do czasu zrobić sobie taki cukrowy peeling.


Peeling owocowy

Składniki:
- ulubiony owoc np. truskawki, maliny, ananas, kiwi cokolwiek
-2 łyżeczki cukru
-1 łyżka oliwki dla dzieci lub oliwy z oliwek

Owoc dobrze rozdrabniamy (ja używam do tego blendera). Mieszamy z oliwką lub oliwą z oliwek. Uwaga w przypadku tego peelingu cukier dodajemy na końcu, tak aby nie dopuścić, żeby się rozpuścił. Jest to raczej peeling jednorazowy, nie nadaje się do dłuższego przechowywania. W przypadku np malin lub truskawek wystarczy około 1 szklanka tych owoców.


Antycellulitowy peeling grejfrutowy
Składniki:
1 grejfrut
-sól morska (po prostu lepiej, żeby była gruboziarnista)
Grejfruta przepoławiamy na pół.
Na połówkę grejfruta sypiemy odrobinę soli i masujemy tym grejfrutem miejsca dotknięte cellulitem ;-)

Przepisy na te peelingi znalazłam w internecie, wystarczyło trochę modyfikacji i mam swoje ulubione peelingi :)
Ten i inne wpisy znajdziesz również na moim photoblogu www.agatam2908.fbl.pl
Wy na pewno też macie swoje własne sposoby na domowy peeling. Może podzielicie się nimi ze mną? 

Krem BB od Maybelline New York

Krem BB Maybelline New York Dream Pure BB

Opinie na temat tego kremu są bardzo podzielone, jedne uważają, że jest świetny, a inne niestety nim gardzą. Ja jednak nie gardzę kosmetykami, które wygrywam lub otrzymuję do przetestowania, więc postaram się wyciągnąć z tego kremu więcej dobrego, bo rzeczywiście na to zasługuje.
Krem otrzymałam do przetestowania od Maybelline New York. Jestem zarejestrowana u nich od 2007 roku ze statusem testerki i przez jakiś czas otrzymywałam produkty do testowania. Teraz zasady się nieco zmieniły. Do akcji testowania należy zgłosić się samodzielnie. Akurat ta akcja opierała się na zasadzie kto pierwszy ten lepszy (kliknięcie o pełnej godzinie).




Plusy:
+konsystencja, jak na krem BB przypadło nie jest ona rzadka, ani super gęsta
+dobrze się rozprowadza na skórze
+dobrze wyrównuje koloryt skóry
+ładne opakowanie
+dość wydajny, wystarczy niewiele produktu, żeby pokrył twarz
+kwas salicylowy w składzie
+dostępność
+o dziwo nie zapycha

Minusy:
-zapach
-napisane jest na opakowaniu, że kryje niedoskonałości, ale niestety nie kryje
-jedynie dwa kolory do wyboru
-matuje, ale na bardzo krótki okres
-podkreśla skórki



No produkt jak typowy drogeryjny BB - niestety. Aczkolwiek jego wady nie powinny go skreślać, bo do złych nie należy. Ogólnie bardzo lubię kosmetyki Maybelline New York, szczególnie podkłady, aczkolwiek do tego kremu BB jestem neutralnie nastawiona. Miałam jeszcze jakiś czas temu jego próbkę i wtedy miałam troszkę lepsze zdanie. Krem ten służy mi raczej jako baza pod podkład, kiedy nie używam typowej bazy silikonowej.  Nie wiem, czy kupię produkt w przyszłości.

Cena około 22 zł/ 30ml

Ten produkt został opisany również na moim photoblogu  www.agatam2908.fbl.pl
Zapraszam do obserwowania i komentowania bloga.
Każda opinia jest niezwykle ważna.

sobota, 21 września 2013

Kremowanie włosów kremem ISANA

 Witajcie kochane!
Kremowanie włosów, czyli coś dla leniuszków (zamiast olejowania). 


Okey ostatnio była recenzja kakaowego kremu do ciała ISANA, dziś za to postaram się opisać efekt, jaki uzyskałam po kremowaniu włosów tym produktem.
Moje włosy nie należą do idealnych, są zniszczone farbowaniami, prostowaniem itd. Teraz postanowiłam się zabrać za ich pielęgnację. Ostatni raz farbowałam na mój naturalny kolor -czarny i mam nadzieję, że już będą odrastać z moim kolorem. Prostować staram się tylko od święta, a na codzień włosy po prostu związuję.

 Moje włosy PRZED kremowaniem.
kremowanie włosów porady


Kremowanie włosów
ISANA Bodycreme Sheabutter & Kakao

 Sposób użycia jest bardzo prosty. Krem nałożyłam na całą powierzchnię włosów, a następnie związałam. I tak zostawiłam włosy na około 8 godzin.  Osoby, których włosy łatwo się obciążają, powinny nałożyć krem na krócej np. na 2-3 godziny.

 Włosy w trakcie kremowania, nie wyglądają zachęcająco :P
efekty kremowania włosów

Krem bardzo łatwo się zmył. Po kremowaniu bałam się, że włosy mogą się plątać, więc na koniec nałożyłam jeszcze odżywkę Nivea Diamond Gloss. Na zdjęciach nie widać zbytnio efektu, aczkolwiek taki efekt już po pierwszym kremowaniu się pojawił. Dodam, że włosów nie suszyłam suszarką, tylko pozwoliłam im wyschnąć samoistnie, zazwyczaj tak robię, chyba że się spieszę.
 Włosy na pewno są o wiele bardziej puszyste i miękkie. Mój problem zniszczonych włosów to przede wszystkim włosy suche + zniszczone końcówki. Na końcówki kremowanie nie pomogło, ale za to efekt nawilżenia moich włosów jest mocno odczuwalny. Włosy są dodatkowo sypkie i naprawdę miłe w dotyku.
 Zapach utrzymuje mi się do tej pory, a krem zmywałam wczoraj około 22.

Także efekt jest dla mnie zadowalający, wiadomo, że jednym kremowaniem włosów, nie przywrócę im witalności i odżywienia, ale jestem na dobrej drodze.

Moje włosy PO kremowaniu
kremowanie włosów Isana


Wpis ten znajdziecie również na moim photoblogu  www.agatam2908.fbl.pl 

czwartek, 19 września 2013

Isana BODYCREME Shea butter & Kakao recenzja

Hej kochane!
Ostatnio szukałam czegoś nawilżającego do ciała i równocześnie niezbyt drogiego. Postanowiłam zaryzykować troszkę i kupiłam ISANA masło shea + kakao... Nigdy wcześniej go nie używałam, nigdy nie miałam z nim styczności...Najlepsze jest też to, że nie natknęłam się na jego recenzję, a przecież jest to popularny produkt na blogach, z tego, co teraz widzę. Jakże wielkie pozytywne zdziwienie! Nie dość, że okazało się, że do ciała jest to strzał w dziesiątkę, to dodatkowo krem ten ma jeszcze jedno zastosowanie - nadaje się do kremowania włosów. Szczerze mówiąc wcześniej nie słyszałam o czymś takim (dopiero w którymś komentarzu kosmetyczniie z photobloga, zapytała mnie, czy będę go używać do włosów), więc nie byłabym sobą, gdybym tego nie wypróbowała. Jednak o efekcie poinformuję Was prawdopodobnie w następnej notce, bo w tym momencie pierwszy raz mam go na włosach :) I myślę, że raczej będę go miała do późnego wieczora, czyli kilka dobrych godzin.

Isana Bodycreme Sheabutter and Kakao




jak kremować włosy

Plusy:
+szybko się wchłania
+konsystencja (lekko budyniowa), aczkolwiek bardzo dobrze rozprowadza się na skórze!
+nie pozostawia tłustego filmu
+opakowanie (praktyczne i poręczne, jeśli chodzi o opakowanie pod względem wizualnym to szału nie ma, ale nie to jest najważniejsze)
+dobrze nawilża
+skóra po nim jest miękka
+skład
+wydajność (choć stosuję go krótko, ale mam wrażenie, że nic nie ubyło)
+właściwości pielęgnacyjne
+nadaje się do kremowania włosów (ale wrażenia opiszę w następnej notce)
-CENA
-dostępność (w każdym Rossmannie)

Minusy:
Jak dla mnie brak

skład kremu Isana Sheabutter and Kakao


Czy kupię ponownie? - TAK
Cena bez promocji niecałe 10 zł Rossmann

Reasumując, za tę cenę i za tę ilość jak najbardziej kremik na plus! Nie widzę u niego wad. 

KREMOWANIE WŁOSÓW TYM KREMEM  - więcej o kremowaniu TUTAJ KLIK

Tę notkę znajdziecie również na moim photoblogu www.agatam2908.fbl.pl

poniedziałek, 16 września 2013

Sleek I-Divine GLORY recenzja

Paletkę Sleek I-Divine GLORY zakupiłam stosunkowo niedawno.
Od razu byłam przekonana, o tym, że ten produkt nie zawiedzie mnie i... miałam rację.

kolory palety Sleek
Cienie mają bardzo dobrą pigmentację. Paletka zawiera mineralne cienie matowe (3 szt) i perłowe (9 szt) , a kolory (od górnego rzędu od lewej) to:
-TUBE
-OVERGROUND
-BAKERLOO
-JUBILEE
-PLATFORM
-NORTHERN
-DISTRICT
-HAMMERSMITH AND CITY
-PICADILLY
-CIRCLE
-VICTORIA
-CENTRAL

dostępne kolory w palecie Sleek
Wielkim plusem jest też to, że cienie nie osypują się, dobrze się blendują i są bardzo wydajne. Wystarczy odrobina cienia na pędzlu, by osiągnąć intensywny kolor. Dodatkowo nie musimy martwić się o to, czy makijaż trzeba będzie po jakimś czasie poprawiać, ponieważ cienie są naprawdę bardzo trwałe (nawet bez bazy pod cienie!).
Opakowanie, w którym znajdują się cienie jest bardzo trwałe. Paletka wyposażona jest również w lusterko, co jest sporą zaletą. 
Sleek recenzja

Reasumując uważam, że pieniążki wydane na tę paletkę, nie były wyrzucone w błoto. Ze śmiałością mogę napisać, że paleta sprawdza się w makijażu na codzień, a także na wyjścia. 

Czy kupiłabym produkt ponownie? : TAK
Cena palety w sklepie internetowym: 37,50 zł

A Wy? Jakie cienie do powiek sobie chwalicie?

niedziela, 15 września 2013

Beauties Factory Contour Palette opinie recenzja

Witajcie kochane!
Przyszła kolej na recenzję paletki firmy Beauties Factory, zakupionej w sklepie internetowym, w promocji,
za cenę 34,90 zł.

Beauties Factory Contour Palette- paleta do konturowania twarzy.
tani dobry bronzer

Ogólnie mówiąc jest to paletka na duży plus, ponieważ wszystkie kolory są bardzo dobrze napigmentowane. Do dyspozycji mamy 6 kolorów, w tym jeden bronzer. Pozostałe kolory można użyć jako delikatny róż do policzków przy ciemniejszej karnacji lub po prostu jako puder matowy, a te najbardziej jasne mogą spokojnie posłużyć do rozświetlenia poszczególnych partii twarzy (ja pod nie najpierw używam korektora rozświetlającego).
Paleta to idealny produkt na początek przygód z konturowaniem twarzy. Wiele blogerek opowiada, że na początki najlepsze są delikatne bronzery ''którymi nie da się zrobić sobie krzywdy"...Nie zgadzam się, bo używając ''delikatnych'' bronzerów nie będziemy potrafiły później obejść się z pożądniejszym produktem, nie nabierzemy takiej wprawy.
W przypadku tej palety, moje pierwsze konturowanie twarzy zupełnie mi nie wyszło. Bronzer jest bardzo mocno napigmentowany i po prostu za dużo go nałożyłam, co uczyniło fakt, że za drugim razem poszło mi o wiele lepiej. Każdy kolejny raz to jak dla mnie nabieranie większej wprawy i precyzji, dlatego zachęcam osoby, które chciałyby pobawić się ze swoją buzią do zakupu produktów dobrze napigmentowanych. Uważam, że im więcej błędów popełnimy za pierwszym razem, tym bardziej będziemy się ich wystrzegać przy kolejnych aplikacjach.
paleta do konturowania twarzy

Plusy:
+ świetnie napigmentowane odcienie
+ ''miękka'' konsystencja
+ ocienie matowe (bez widocznych drobinek)
+ cena
+ kolory dla każdej cery
+ nie zapycha
+ idealny produkt na pierwsze ''zabawy'' z konturowaniem twarzy
+ bronzer w żaden sposób nie wpada w kolor pomarańczowy
+ produkty w tej paletce dobrze się rozcierają
+/- opakowanie (wydaje się bardzo trwałe, jest bardzo ładne, ale zostawia ślady ''po palcach'')

Minusy:
- trochę się osypują
- nieodpowiednie nałożenie bronzera skutkować może ''paćkami'' na twarzy
+/- opakowanie (wydaje się bardzo trwałe, jest bardzo ładne, ale zostawia ślady ''po palcach''
- dostępność (tylko w sieci)

Reasumując plusów jest więcej jak minusów. Dla mnie to jest produkt dobrej jakości, świetny dla początkujących jak i profesjonalistów.


Zapraszam na mój photoblog  www.agatam2908.photoblog.pl   ---> jeszcze więcej recenzji :-)

sobota, 14 września 2013

Przeprosiny

Witam kochane i kochani :)
Na wstępie przepraszam, za tak długą nieobecność. Nie miałam czasu na pisanie na bloggerze, a tak naprawdę nie chciałam zamieszczać tutaj moich ''wypocin'' na szybko. Od razu powiem, że wkrótce nowe recenzje moich nowych nabytków.
Pozdrawiam!
Agata M.